Najważniejszym dokumentem regulującym prawa zwierząt w Polsce jest ustawa opublikowana w 1997 roku. Definiuje ona zwierzę jako: „Zwierzę jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie i ochronę”. Zgodnie z prawem zwierzętom nie wolno zadawać bólu lub świadomie dopuszczać, by go zaznawały. Co istotne akt ten w wyraźny sposób wprowadza pojęcia „zwierzęcia domowego” – w ten sposób rozumiane są stworzenia tradycyjnie przebywające w ludzkich domostwach, głównie psy i koty.
Zwierzęta domowe są w Polsce bardzo popularne – w naszych mieszkaniach i domach mieszka ich ok. 20 mln, z czego 7 mln to psy, a 6 mln to koty.
Ustawa jasno definiuje również kwestię znęcania się nad zwierzętami – „za znęcanie się nad zwierzętami może być uznane każde zadawanie lub dopuszczenie do zadawania bólu lub cierpienia nawet, gdy zachowanie to nie zostało wymienione wprost w żadnym z punktów tego przepisu, który przedstawia jedynie typowe wypadki znęcania się nad zwierzętami.” Za łamanie prawa może grozić nawet do trzech lat więzienia.
W 2020 roku w Polsce miała szansę zacząć obowiązywać nowa ustawa o ochronie praw zwierząt. Początkowo uchwalona przez sejm, ale po powrocie z senatu nie procedowana dalej. Miała ona za zadanie rozszerzyć ochronę zwierząt. Te domowe nie mogłyby już być trzymane na uwięzi, co sprawiłoby, że z polskich miast i wsi musiałyby zniknąć obrazki z psami trzymanymi na łańcuchu. Tymczasowe uwiązanie musiałoby z kolei wiązać się z zapewnieniem długiego, bo mierzącego co najmniej sześć metrów łańcucha i dużo większej, bo wynoszącej 20 mkw. powierzchni, więc o 14 mkw. niż obecnie.